Autem do Włoch. Jak nie przepłacić i dojechać na luzie?

autem do Włoch

Już dłuższą chwilę, właściwie odkąd założyłam bloga, noszę się z zamiarem napisania kilku wskazówek jak podróżować samochodem do Włoch. Niby prosta droga, ale jak dojechać w humorze, fajnie zjeść i nie wydać niepotrzebnie pieniędzy?

Tutaj sprawdzicie przejezdność autostrady Brennero A22.

Mnie na początku zdarzały się różne mniejsze i większe wpadki. Kilka lat temu zapłaciliśmy mandat w Austrii na drobne 180 euro. Zdarzyło nam się jechać kawałek trasy bez winiety, licząc, że na zjeździe na najbliższą stacje nie będzie stała policja, czasem jechaliśmy głodni, bo nie mieliśmy pomysłu gdzie zjeść albo wpadliśmy do motelu po jego zamknięciu. Bywałam też zaskoczona kosztami. Poza tym, jeździliśmy w piątek na noc, co generalnie uważam za duży błąd, bo do Trentino czy Südtirolu z większości miejsc w Polsce, można dojechać w jeden dzień.

Wczesny wyjazd w sobotę, zamiast późnego wyjazdu w piątek

Generalnie do Val di Sole (Trentino) z Warszawy trzeba jechać jakieś 18 godzin, z Krakowa trochę mniej. Do Südtirolu jest o około 2 godziny bliżej. Nad Gardę podobnie natomiast podobnie jak do Val di Sole (zależy oczywiście, gdzie dokładnie jedziecie). Jeśli pojedziecie dobrym tempem, zmieniając się i robiąc krótkie przerwy co 4 godziny (z jedną dłuższą na obiad), to wyjeżdżając wcześnie rano w sobotę, bez problemu powinniście się stawić na miejscu jeszcze przed północą. Na pewno trzeba będzie poinformować hotel o tzw. późnym przyjeździe i niestety najprawdopodobniej nie zdążycie na kolację.

Myślę, że wyjeżdżanie w piątek po pracy ma tak naprawdę tylko sens jeśli faktycznie chcemy być na rano w Alpach czy nad Gardą. Chociaż, generalnie i tak mało kto jeździ na nartach tego dnia. Mnie w prawdzie zdarzyło się przyjechać do miejscowości Pejo w Val di Sole autobusem i jeździć od 13.00-15.00, ale nie wydaje mi się, żeby po nieprzespanej nocy było to rozsądne i bezpieczne.

Drugie uzasadnienie, to jeśli jedziemy z dziećmi i chcemy się przespać gdzieś w połowie drogi w Austrii, jeśli jedziemy z południa Polski, czy w Niemczech jeśli jedziemy z centrum czy północy kraju.

Po trzecie, to warto wyjechać w piątek jeśli chcemy po drodze zwiedzać, a do zwiedzania mamy Wiedeń, jeśli wybierzemy trasę prowadzącą w jego pobliżu i Innsbruck, przez który będziemy przejeżdżać obojętnie od tego, którą trasę wybierzemy. Na Wiedeń potrzebujemy dobrych kilku godzin. Natomiast, do Innsbrucka można zjechać z autostrady na przysłowiową kawę. Zajmie nam to nie więcej niż dwie godziny. Miasteczko jest urocze, chociaż ja byłam trochę rozczarowana. Wyobrażałam sobie, że jest ładniejsze. Zdecydowanie bardziej podobały, podobnie położone, wprawdzie już na terenie Włoch: Trydent (Trento), Merano czy mniejsze Brixen (ostatnie dwa w Südtirolu i również po drodze).

Trasa przez Czechy-Austrię-Niemcy-Austrię-Włochy

Ta trasa, to najlepszy wybór dla mieszkających na południu kraju. Najpierw jedziemy na Katowice, a dalej autostradą A1 na Ostrawę, a potem na Brno i dalej na Mikulov (dawne przejście graniczne). Uwaga S8 jest dość często remontowana. Warto sprawdzić.

W Czechach trzeba zakupić winietę na autostrady. Najpopularniejsze to ta na 10 dni (koszt 310 koron czeskich, czyli około 50 złotych) lub na 30 dni (koszt 440 koron czeskich, około 70 złotych).

Można to zrobić na ostatniej stacji paliw w Polsce, bądź na pierwszej stacji po stronie czeskiej. Kupując po stronie polskiej, z tego co pamiętam, minimalnie przepłacamy, ale mamy spokój i nie musimy się już zatrzymywać.

Polecam też zatankować jeszcze po polskiej stronie. Na tej ostatniej stacji ceny są nieco wyższe niż średnio w kraju, ale kierowcy autobusów zawsze tankują w Polsce, a dalej dopiero w okolicach Brna. (O cenach paliw piszę poniżej).

Autostrada jest praktycznie przez całe Czechy, dopiero przy granicy z Austrią zaczyna się gorsza droga.

Jeszcze niedawno, w Austrii po przekroczeniu granicy jechało się jednopasmówką z zakrętami. Trzeba też było przejechać wąskimi drogami przez małą miejscowość Poysdorf. Pod koniec 2017 otworzono nowy kawałek autostrady A5 i Poysdorf już objeżdżamy. Więc jest zdecydowanie lepiej.

W Austrii również obowiązuje winieta na autostrady. Ta na 10 dni kosztuje 9 euro, kolejna dwumiesięczna to 26,20 euro. Winietę można kupić na dawnym przejściu granicznym w Mikulovie. Są tu łazienki i niewielki sklepik. Generalnie, jest tu zawsze otwarte. Tylko raz w grudniu, w niskim sezonie, ku ogromnemu zaskoczeniu, zdarzyło się, że było zamknięte. W takim przypadku trzeba jechać na najbliższą stację.

Dalej jedziemy autostradami na kierunek Wiedeń i później kierujemy się na Salzburg. Przejeżdżając koło Wiednia, bodaj po prawej stronie, będzie widać wieżę telewizyjną. Jeśli zdecydowalibyście się na zwiedzanie Wiednia bądź kiedyś będziecie zwiedzać to miasto, to polecam obejrzeć miasto z góry. Można to zrobić z wieży Katedry św. Szczepana i właśnie wspomnianej wieży telewizyjnej. Na miasto jest też ładny widok z Prateru.

Na austriackich autostradach obowiązuje ograniczenie prędkości do 130 km/h. Jednak często na tej trasie, przede wszystkim jak zaczynają się góry, prędkość ograniczona jest do 100 – 110 km/h. Z tego co zauważyłam w Austrii wszyscy restrykcyjnie przestrzegają takich ograniczeń i nikt nie jedzie szybciej, zatem lepiej dostosować się do reszty.

Za Salzburgiem wjeżdżamy na kilkadziesiąt kilometrów do Niemiec. Tu, już od kilku lat, jest prowizoryczna, wybiórcza kontrola graniczna. Generalnie, trzeba zjechać na moment z autostrady i przejechać obok tutejszych służb granicznych. Niestety, w sezonie, przy zmianie turnusów robią się tu korki.

Dalej kierujemy się na Innsbruck. Przejeżdżając koło Innsbrucka, z autostrady widać skocznię, tę skocznie na, której rozgrywane są zawody Turnieju Czterech Skoczni.

A później wjeżdżamy na autostradę A22 Brennero – Modena. Przełęcz Brennero (1372 m n.p.m.) to miejsce, gdzie przebiega granica pomiędzy Austrią i Włochami. Autostrada jest podwójnie płatna – zarówno przy wjeździe jak i przy wyjeździe. Jadąc na Paganellę do Val di Sole, w sumie zapłacicie ok. 20 euro – 9,50 euro przy wjeździe i ok. 10 euro przy zjeździe. Do Włoch można też wjeżdżać np. przez Passo Resia (szczególnie polecam jeśli jedziecie do zachodniej części Południowego Tyrolu np. do Schöneben – Belpiano czy Soldy). Szczegóły tutaj. Oszczędzacie w jedną stronę ok. 20 euro, ale trzeba sprawdzić czy warto, bo droga jednopasmowa z ograniczeniami i z zakrętami

Pierwszą prowincją, do której wjedziecie będzie Südtirol (Kronplatz, Alta Badia, Val Gardena), a dalej Trentino (Val di Sole).

Trasa przez Niemcy-Austrię-Włochy

Jeśli mieszkacie w okolicy Warszawy, to lepiej jechać trasą na Wrocław, a dalej na Niemcy. Trasa łączy w sobie dwie zalety jest bezpłatna i jest świetnej jakości. To fajne rozwiązanie, tym bardziej, że kiedyś byliśmy zmuszeni wybierać – mogło być bezpłatnie albo komfortowo. Zatem albo jeździliśmy autostrada A1, a dalej „gierkówką” przez Piotrków Trybunalski, Częstochowę, Katowice i było za darmo albo autostradą A2 na Poznań, a potem Berlin i było komfortowo, ale kosztownie. Jadąc trasą przez Wrocław – Drezno – Norymbergę – Monachium mamy jeszcze jedną oszczędność – odpada nam winieta w Czechach. A w Niemczech na tę chwilę autostrady są bezpłatne.

Dalej jedziemy na Innsbruck i droga jest dokładnie taka sama jak w poprzedniej wersji.

Trzeba pamiętać, że jakieś 100 km za Monachium wjeżdżamy do Austrii. Łatwo nie zauważyć tego wjazdu – język ten sam etc. My, kilka dobrych lat temu, jak jeszcze wyjeżdżaliśmy popołudniu w piątek i jeździliśmy na noc, przegapiliśmy. Było to jakoś nad ranem. Ten brak uwagi kosztował nas wtedy wspomniane już 180 euro. Policja stała na pierwszym rozwidleniu i zatrzymywała tych bez naklejki.

Jest mały minus tej trasy: przed Monachium robią się korki, ale do przeżycia. I to zarówno jak jedziemy do Włoch, jak i wracamy, czyli generalnie w sobotę, ale w tygodniu też są („po pracy” i „przed pracą”). Ja ostatnio korek ominęłam w ten sposób, że jadąc do Włoch, spałam w Monachium w centrum i rano przed 9.00 spokojnie bez korków wyjechałam. Tylko ja wyjeżdżałam z Warszawy koło południa, więc musielibyście wziąć dzień wolny. Jedno trzeba pamiętać: żeby wjechać do centrum miasta (nie tylko Monachium) trzeba mieć naklejkę „ekologiczną”. Ponoć do załatwienia za kilka euro w warsztatach samochodowych w Niemczech tzw. ADAC lub w internecie za ok. 150 złotych. Co do takich noclegów, to ja bukuję w ostatnim momencie na booking.com – zazwyczaj spadają ceny. 3 – gwiazdkowy hotel z garażem i śniadaniem, to dla samej mnie rząd 50 euro w Monachium. (To jest przeciętna cena (40-50 euro) za jaką śpię również we Włoszech. W przypadku gdy zostaję na kilka nocy, to wiadomo koszty są mniejsze).

Trzecią alternatywą, dla tych, którzy mieszkają w okolicach Poznania, Szczecina czy dalej na północ kraju, jest trasa na Berlin, a dalej na Norymbergę – Monachium – Innsbruck, czyli od mniej więcej Norymbergi, podobnie jak w poprzedniej alternatywie.

W tej alternatywie, dochodzą nam koszty autostrady po polskiej stronie Stryków  – Świecko. Maksymalny koszt, jakbyśmy jechali z Warszawy, to około 90 złotych w jedną stronę.

Gdzie zatrzymać się i zjeść po drodze?

W Czechach wzdłuż autostrady nie ma za wielu miejsc, gdzie można zjeść. My zazwyczaj zatrzymujemy się przed Brnem na Rohlenka. Jest tam kilka restauracji fast food.

W Austrii jest świetna sieć restauracyjno – motelowa Rosenberger (taka z kogucikiem). Bardzo polecam. Jest duży wybór takiego normalnego jedzenia – na obiad mięsa lub łosoś z ziemniaczkami, makarony, zupy, a poza tym bufet z sałatkami, serami, wędlinami, owocami. Na śniadania są różne potrawy z jajek (jedyne czego nie polecam to jajecznica), poza tym jogurty, wyciskanie soki. Średnia cena naprawdę porządnego obiadu, to myślę około 15-20 euro.

W Austrii jeśli nie chcemy jeść, to można zatrzymywać się na ASFINAG-ach – parkingach z bezpłatną toaletą.

Natomiast we Włoszech, są podobne do Rosenbergerów sieciowe restauracje – motele, które również bardzo polecam – Autogrille. We Włoszech podobne zajazdy z fajnym jedzeniem ma też marka Sarni – jednak spotyka się je częściej na południu Włoch. Ostatnio na północy lubię też Chef Express. We wszystkich trzech sieciówkach, kupicie też fajne prezenty: zestawy trzech win za ok. 12 euro, makarony, pesto itp.

W Niemczech nie ma czegoś takiego, zatem trzeba stawać na stacjach z fast foodami.

Łańcuchy, zimówki, box na dach

Jeśli jedziemy zimą to trzeba mieć założone zimowe opony i łańcuchy w samochodzie. Wprawdzie we Włoszech wystarczą opony zimowe albo łańcuchy w bagażniku. Stąd wielu Włochów jeździ w Alpach na oponach letnich i dopiero przy bardzo obfitych opadach śniegu, jak już stoją w poprzek drogi zakładają łańcuchy. To już w Austrii, chociaż nie ma obowiązku posiadania łańcuchów, może okazać się, że będzie stała policja i najzwyczajniej na świecie każe zakładać łańcuchy i nikt bez nich dalej nie pojedzie. (Tutaj znajdziecie informacje o austriackich wymogach).

Wśród kierowców krąży mit, że nie można jeździć z nartami w środku samochodu i koniecznie trzeba mieć na dachu box. Słyszałam o takich, co dostali mandaty za przewożenie nart w kabinie auta. Ja kilka lat temu sprawdzałam tę informację z Austriacką Izbą Turystyki i okazuje się, że przepis mówi, że narty można przewozić w środku, ale muszą być one unieruchomione. Obawiam się, ze ten wymóg „unieruchomienia” nie jest do końca precyzyjny i może być różnie interpretowany przez policję.

Gdzie tankować?

Paliwo jest najtańsze w Polsce, a dalej w Austrii (w styczniu 2019 r. średnio 1,2-1,3 euro za litr, Niemczech. Od lat najdrożej jest we Włoszech (w styczniu 2019 r. średnio 1,5 euro za litr, a na autostradzie Brennero A22 ok. 1,8 euro za litr). Teraz ceny minimalnie spadły, ale i tak Włochy nadal są na czele cenowego rankingu. Tutaj włoskie ceny paliw.

Dozwolona prędkość na autostradach

Niemcy – brak, ale zaleca się jeżdżenie z prędkością 130 km/h (uwaga: coraz częściej zdarzają się ograniczenia prędkości)

Polska – 140 km/h

Czechy, Austria, Włochy – 130 km/h

Koszty podróży

Oczywiście, wszystko zależy od tego ile pali Wasz samochód, czy macie box na dachu (wtedy pali bodaj 1 litr na 100 km więcej) i którą z alternatywnych tras wybierzecie (różne opłaty za autostrady). Nam przeciętnie z Warszawy do Andalo (Val di Sole) ze wszystkim (paliwo, winiety) wychodziło 1300 złotych w dwie strony.

Sprawdźcie też ubezpieczenia na narty:

Ubezpieczenie narciarskie

Ubezpieczenie narciarskie z pomoca Rankomat.pl
Najtansze ubezpieczenie na narty w porownywarce Rankomat.pl
Tanie ubezpieczenie na narty na Rankomat.pl


Przeczytajcie też o:

autostradach we Włoszech,

parkingach,

zamykaniu dróg we Włoszech w razie śnieżycy i tankowaniu,

kosztach wyjazdu do Włoch

internecie mobilnym we Włoszech,

pomysłach na to jak nie przepłacić podczas ferii we Włoszech.

4.7/5 - (18 votes)