„Gdyby podróże nie kosztowały, pewnie już byście mnie nie widzieli” – niedawno widziałam takiego posta na facebooku. Jednak podróże kosztują. Zresztą może to dobrze, bo jest motywacja, żeby zarabiać i oszczędzać! O oszczędzaniu nie tylko na podróże rozmawiam z finansistką i blogerką Joanną Postupalską – Bożek.
Kasia Münnich: Twojego bloga czytam od dawna. Inspiruje. Skąd pomysł na bloga o oszczędzaniu?
Joanna Postupalska – Bożek: Na początku blog miał być przedłużeniem mojej działalności zawodowej i szkoleniowej. Pracując w branży finansowej i prowadząc szkolenia dotyczące oszczędzania na emeryturę, chciałam dać uczestnikom coś więcej niż tylko prezentacje, więc zaczęłam sobie pisać bloga. Dużo miałam różnej wiedzy w głowie, więc postanowiłam, że blog będzie jakimś archiwum tej wiedzy. Po jakimś czasie okazało się, że chcę dzielić się wiedzą nie tylko z zakresu oszczędzania na emeryturę, ale również z zakresu szeroko pojętych finansów osobistych. Niesamowite też było to, że w ogóle ktoś chciał to czytać. To dało mi kopa do dalszego pisania.
KM: Tak, to daje ogromnego kopa. Mnie też pozytywnie nakręca jak widzę, że coraz więcej czytelników wchodzi na mojego bloga.
JPB: Ja sama jestem osobą, która doświadczyła tego, że brak umiejętności zarządzania finansami prowadzi do tzw. inflacji życia. Wraz ze wzrostem zarobków, zwiększają się koszty życia, kupujemy coraz więcej i pomimo coraz lepszej pensji, jesteśmy w coraz gorszej sytuacji finansowej. Jeśli koszty życia rosną szybciej niż nasze przychody, a do tego posiłkujemy się kredytami – tragedia murowana. Ja sama kiedyś wpadłam w pułapkę niekontrolowanych zakupów, na szczęście nigdy nie wpadłam w spiralę długów (stać mnie, a co tam – bogatemu wszystko wolno :-)), ale moja sytuacja nigdy nie była rozpaczliwa, gdyż od prawie 20 lat gromadzę oszczędności. Tego akurat nawyku nauczyła mnie mama, która jest prawdziwą mistrzynią oszczędzania.
Poza tym, pracując w branży finansowej i ubezpieczeniowej, byłam zawsze osobą dość świadomą finansowo i od prawie początku aktywności zawodowej widziałam potrzebę oszczędzania, w szczególności na emeryturę. Pracując w branży emerytalnej też miałam trochę większą wiedzę w tym temacie, więc dlaczego nie dzielić się tym z innymi? Poza tym, od dawna uczestnicy moich szkoleń oceniali moje wystąpienia jako proste w przekazie, co do dziś jest moją mocną stroną. Jednak sporo finansistów posługuje się finansowym żargonem lub angielskojęzycznymi określeniami pewnych zjawisk np. benchmark, a ja zawsze staram się wszystko wyjaśniać po polsku i prostym językiem. Może dlatego właśnie czytelnicy zaglądają na mojego bloga 🙂
KM: Czytelnicy pytają mnie co zrobić, żeby przeżyć „gap year”? Mnie się udało, ale to był wyjątkowo korzystny finansowo zbieg okoliczności. A gdyby tak nie liczyć na takie trafy i po prostu jakoś zaplanować?
JPB: Nie ma innej drogi, jak odłożyć te środki. Jeśli zarabiasz 5 tysięcy złotych i co miesiąc odłożysz 10% dochodów, to po roku masz 6 tysięcy złotych. Oblicz, ile potrzebujesz, aby przeżyć 1 miesiąc. Jeśli potrzebujesz np. 3 tysiące zł to za rok takiego odkładania będziesz mógł przeżyć 2 miesiące bez pracy.
Możesz odkładać na taki urlop dłużej. W powyższym przykładzie przez 6 lat odłożysz 500 zł x 12 x 6 = 36 000 zł. To daje Ci 36 000 zł : 12 miesięcy = 3 tys. złotych na miesiąc przez rok czasu bez pracy.
Zobacz inne przykłady:
- Oszczędzanie 10% zarobków oznacza, że przez 9 lat pracy zaoszczędzimy tyle pieniędzy, aby sfinansować 1 rok życia bez pracy.
- Oszczędzanie 20% zarobków = 4 lata pracy i 1 rok życia bez pracy.
- Oszczędzanie 50% zarobków = w jeden rok pracy oszczędzasz na rok bez pracy!
Możesz to zorganizować inaczej i np. odkładać na taki cel jakiś procent dodatkowych bonusów, premii, dochodów. Polecam odkładanie połowy każdej podwyżki, premii, bonusa na określony cel.
Nie wiesz, jak zacząć? To proste. Najlepiej będzie prowadzić swój domowy budżet. To pozwala zapanować nad wydatkami, planować je i monitorować na bieżąco finanse. Budżet ma pomagać w kontroli codziennych wydatków i utrzymywaniu Cię na dobrej drodze do stabilizacji finansowej. A to się nie uda, jeśli nie będziesz go prowadzić systematycznie i konsekwentnie.
KM: A jeśli nie możemy zrobić sobie takiego „gap year”, bo często mamy różne zobowiązania, to fajnie byłoby wyjechać na porządne wakacje. Jak zatem oszczędzać i czy może lepiej się skredytować?
JPB: Jestem przeciwniczką zaciągania kredytów, a zwłaszcza konsumpcyjnych, które są drogie i do tego ciężkie dla naszego samopoczucia i komfortu psychicznego. Ja zawsze odkładam na wakacje. W moim przypadku są to częściowo premie lub dodatkowe dochody, ale jeszcze nigdy w życiu nie pojechałam na wakacje za kredyt. Każdy musi sobie sam przemyśleć plan oszczędzania. Polecam różne systemy podziału dochodów w celu wygenerowania oszczędności. Moim ulubionym jest system Jenkinsa. Zobacz co proponuje Jenkins:
60% wydatków z naszych dochodów to wydatki stałe. Mieszczą się tu wszystkie wydatki związane z życiem: wyżywienie, opłaty czynszowe, utrzymanie domu, ogrodu, wydatki na odzież, kosmetyki, dzieci, szkoły, itp. Tutaj także znajdują się wydatki na spłaty raty kredytów, jak i ubezpieczenia. Jenkins podkreśla, że rata kredytu hipotecznego nie powinna przekraczać 30% zarobków, czyli połowy wydatków stałych. Jest to dobre założenie pod kątem tego, że nawet w przypadku wzrostu stóp procentowych lub kursu waluty, poradzimy sobie z kredytem.
10% wydatków to inwestycje emerytalne. Odkładamy je po to, by nie wykorzystywać ich przed emeryturą. To są środki, które mają zapewnić byt na emeryturze, emerytura z ZUS będzie do tego miłym dodatkiem.
10% wydatków to wydatki nieregularne. Zamiast posiłkować się kredytem konsumpcyjnym, warto odłożyć zakup na później i w tym czasie zgromadzić żądaną kwotę. Dzięki temu będziemy mogli osiągnąć krótkoterminowe cele w perspektywie kilku lub kilkunastu miesięcy: zakup sprzętu RTV, telefonu, wakacje, remonty.
10% wydatków na długoterminowe oszczędzanie i spłatę długów. Te wydatki budują poduszkę finansową, fundusz bezpieczeństwa i fundusze celowe. Tutaj możemy zbierać np. na zakup nowego samochodu, spłatę długów, edukację dzieci, itp.
10% wydatków na zachcianki. To bardzo ważna pozycja. Co miesiąc wydaj 10% dochodów, aby cieszyć się życiem: wyjście na miasto, restauracja, wyjazd, nowe buty (niezaplanowane), spontaniczny ciuch, może jakiś kosmetyk, który sprawi Ci przyjemność, a może wydasz te pieniądze na hobby lub inne przyjemności np. podczas wakacji.
Pytałaś też jak oszczędzać. Metod oszczędzania jest naprawdę wiele. Polecam jeden z pierwszych wpisów na ten temat na moim blogu.
KM: Wiesz, tu chodzi o to, żeby oszczędzać bezboleśnie! A masz jakieś pomysły na bezbolesne oszczędzanie na wakacjach. Wiadomo w końcu na wakacjach nie chcemy oszczędzać, tylko cieszyć się życiem!
JPB: Podstawą jest nadal budżet. To proste narzędzie pozwala na zaplanowanie wydatków również w czasie wakacji.
KM: Mnie budżetowanie i planowanie kojarzy się z pracą. W przeszłości w Biurze Prasowym dużego banku prowadziłam budżety. Ale opowiadaj!
JPB: Każdy musi podejść do tego indywidualnie. Są ludzie, którzy chcą zapłacić za piękny hotel, jedzenie i organizację wakacji, aby mieć „święty spokój” na miejscu i już nie myśleć o wydawaniu. Są też ludzie, którzy organizują wakacje samodzielnie i zwracają uwagę na większość ponoszonych wydatków. W tym wypadku oczywiście będzie dużo taniej, bo omijamy koszty pośredników, biur podróży i innych prowizji.
W pierwszym przypadku, aby zaoszczędzić warto kupić wakacje dużo wcześniej (first minute) lub przed wyjazdem (last minute), choć tych ostatnich obserwuję niewiele w Polsce.
W drugim, tańszym wypadku, wiele zależy od tego, gdzie się chcesz wybrać. Są kraje szczególnie drogie np. w Skandynawii i dużo tańsze np. w Azji. Warto zorientować się wcześniej czy wziąć walutę tego kraju w gotówce, czy może będziemy mogli płacić kartą. W wielu jednak miejscach na świecie nadal króluje gotówka i twarda waluta 🙂
KM: O tak, chociażby we Włoszech. Pisałam o tym na PR Newsie.
JPB: Niektórzy ludzie, aby zaoszczędzić, podróżują autostopem lub śpią w namiocie. To też jedna z metod zaoszczędzenia na wakacjach, jednak nie każdy chce tak spędzić wakacje. Możesz, zamiast jeść w restauracjach, po prostu samodzielnie przyrządzać posiłki, a zakupy robić w tanich marketach. To naprawdę bardzo indywidualna sprawa. Jeśli potrzebujesz tanich przelotów lub noclegów, po prostu skorzystaj z takich serwisów, które oferują takie rozwiązania. Dla tanich lotów to może być Skyscanner.pl lub Fly4free.pl, dla noclegów polecam Booking.com i Airbnb. Po więcej szczegółów taniego podróżowania zapraszam na mojego bloga, gdzie ekspert od taniego podróżowania napisał wpis gościnny.
Najważniejsza wskazówka to przede wszystkim to, aby przed podróżą sporządzić solidny plan, rozeznać się w cenach na miejscu oraz określić swoje oczekiwania. Jeśli będziemy w stanie obniżyć nieco swój komfort, to nasza podróż może być naprawdę bardzo tania. Podobno najwięcej w podróżach wydaje się na jedzenie i nocleg. Jeśli zamiast hotelu i restauracji wybierzemy hostel i gotowanie większości posiłków, to w jakimś miejscu zamiast weekendu, możemy spędzić za tę samą kwotę np. 10 dni. Odpowiedni plan pozwala również zminimalizować niepotrzebne wydatki – zamiast jechać z lotniska autobusem lotniskowym, możemy wybrać komunikację miejską, a zamiast jakiejś drogiej atrakcji, jej tańszą lub bezpłatną alternatywę.
Na wakacjach nie traćmy też głowy i nie wydawajmy pieniędzy aż nadto tylko dlatego, że jesteśmy na wakacjach. Gdyby nie nieprzemyślane decyzje zakupowe, pewnie wiele wakacji można by przedłużyć nawet o kilka dni. Ale nadal twierdzę, że to naprawdę bardzo indywidualna sprawa. Jeśli chcesz na wakacjach stracić majątek, zaplanuj to i zrób to. Jeśli to ma Ci przynieść satysfakcję, proszę bardzo. Jednak z mojego doświadczenia wiem, że warto zwracać uwagę na ceny i przeznaczyć pieniądze na rzeczy, doświadczenia i przeżycia, które będą wartościowe dla Ciebie i twojej rodziny.
KM: A jak sobie tak poustawiać w głowie, żeby ta oszczędność, po wakacjach, weszła nam w krew i stała się naturalna?
JPB: Nasz stosunek do oszczędzania w dużej mierze zależy od tego, jak wychowano nas w dzieciństwie, jakiego szacunku do pieniędzy nauczyli nas rodzice i jaką edukację finansową otrzymaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że większość z nas nie otrzymała żadnej edukacji związanej z zarządzaniem środkami pieniężnymi. W szkole tego nie uczą, a wielu nawet dorosłych nie potrafi gospodarować swoimi środkami czy choćby zarabiać na tyle dobrze, aby spokojnie i w miarę komfortowo, na swój sposób oczywiście, żyć – więc jak mają przekazać tę wiedzę dzieciom? Jesteśmy atakowani przez media wizją szczęśliwego życia pod warunkiem posiadania coraz to nowszych i lepszych produktów. Niestety, kupowanie coraz to nowszych rzeczy szczęścia nie przynosi. To tylko chwilowe zaspokojenie, ale nie daje satysfakcji na dłuższą metę.
Popatrz na oszczędzanie nie przez pryzmat skąpstwa i odmawiania sobie wszystkiego, ale przez pryzmat odpowiednich wyborów. Dziś żyjemy w świecie, gdzie wszystko jest dostępne na wyciągnięcie ręki, wystarczy zapłacić. Rolą konsumenta jest kupowanie, ale w taki sposób, by zaspokoić własne potrzeby, a nie potrzeby wszystkich wokół. Często jednak dajemy się zwieść piękną marketingowo opakowaną ofertą i kupujemy bez względu na wiedzę o tym produkcie i jego przydatność.
Warto uczyć się, sprawdzać, zasięgać opinii przed dokonaniem zakupu, wtedy nasze zakupy będą przemyślane, a kupowane produkty będą spełniać nasze oczekiwania choć w części. Pytasz, jak poukładać w głowie, aby oszczędność stała się naturalna. To bardzo proste – trzeba myśleć przy dokonywaniu każdego zakupowego wyboru. Dotyczy to zarówno małych zakupów np. w osiedlowym sklepiku, jak i większych np. kupno wycieczki, samochodu czy domu. Małe zakupy polecam robić z kartką i ściśle jej się trzymać. To powinien być nawyk, aby kupować tylko to co faktycznie jest nam potrzebne.
Ludzie wydają bardzo dużo pieniędzy na jedzenie np. na święta, a później część tego jedzenia wyrzucają. To jest zarówno marnotrawstwo jedzenia, wody użytej do produkcji, jak i marnowanie pieniędzy. Więc tutaj nie chodzi już tylko o oszczędzanie pieniędzy, ale idą za tym jeszcze inne istotne obszary. W przypadku dużych zakupów np. wakacje z biurem podróży, zakup mebli czy samochodu, warto porównywać oferty i wybierać najkorzystniejsze. I znowu – nie tylko chodzi o zaoszczędzenie pieniędzy, ale też o wybór jak najlepszej opcji dla nas. Jeśli nie porównasz, nie będziesz wiedział, co oferuje konkurencja. Zobacz, jak od pieniędzy przechodzimy do innych obszarów.
KM: W ogóle słowo oszczędność ma negatywne konotacje, w naszej kulturze raczej nadal kojarzy się ze zdaniem „jesteśmy biedni, więc musimy oszczędzać”. Co zrobić, żeby oszczędzanie kojarzyło się z radością, a nie umartwianiem się?
JPK: Zgadzam się, że w polskim języku słowo „oszczędzanie” kojarzy się dość negatywnie. Ja jednak nie namawiam do oszczędzania z biedy (choć jeśli ktoś jest w trudnej sytuacji, to nie ma wyjścia), ale bardziej namawiam do mądrego oszczędzania z wyboru. Oszczędzanie niesie ze sobą pozytywne rezultaty dla naszych finansów osobistych, ale może mieć też wpływ na marnowanie czasu, jedzenia, wody, ekologię.
Co do pieniędzy to warto spojrzeć na zaoszczędzone pieniądze w dłuższym okresie. Codziennie zaoszczędzone 1 zł nie robi wielkiego wrażenia, ale w kategorii roku to już ok. 400 zł. Warto też na oszczędzanie spojrzeć w kategorii posiadania czegoś w przyszłości. Jeśli chcesz być osobą zamożną, majętną, to musisz zacząć ten majątek kiedyś budować. A zaczyna się od oszczędzania, później się inwestuje, by móc z tych pieniędzy czerpać jeszcze dodatkowe korzyści.
Ludziom się wydaje, że jeśli czegoś sobie dziś odmówią, to nie będą szczęśliwi. Nie zgadzam się z tym. Chyba więcej szczęścia i komfortu psychicznego będziesz odczuwać, jeśli będziesz dysponować funduszami, których posiadanie pozwala Ci na dokonywanie wyborów zakupowych zgodnie z twoimi preferencjami, a nie portfelem. Jeśli np. twoje dziecko zachoruje, to mając oszczędności zapewnisz mu najlepsze leczenie i opiekę, zamiast czekać w kolejce do lekarza i badań. Mając pieniądze możesz komuś pomóc. Warto przede wszystkim planować. Pójdę dalej. Warto zacząć od marzeń. Pomyśl sobie, co chciałabyś mieć, czego doświadczyć, gdzie pojechać. Napisz plan i zacznij działać. Może będziesz musiała odkładać prze rok na ten cel, ale wtedy zakup lepiej smakuje. Spróbuj. To działa!
Z Joanną Postupalską – Bożek rozmawiała Kasia Munnich. Więcej inspiracji na: www.oszczedzanienaprzyszlosc.pl
Zdjęcia: Joanna Postupalska – Bożek
Przeczytajcie też: