Val di Fiemme to niesamowity skrawek Dolomitów, położony na pograniczu wpływów włoskich i austriackich. To nie tylko zapierające dech w piersiach widoki i wspaniałe stoki, to też ogromna skarbnica pielęgnowanych przez mieszkańców zwyczajów i tradycji. Należy do nich lokalna kuchnia, która zaskakuje i przede wszystkim smakuje! W przerwie narciarskiego szaleństwa lub na koniec dnia warto spróbować lokalnych specjałów.
W kulinarną podróż po najdalszych zakątkach Val di Fiemme zaprasza Was Tomek Dziubdziński z Apartamenty w Val di Fiemme, miłośnik dobrej kuchni, który w dolinie spędził wiele zimowych miesięcy.
Zaczynamy giro po 10 najciekawszych restauracjach w Val di Fiemme!
Kraina specku i samodzielnie dosmażanych kawałków wołowiny
Il Maso Dello Speck – miejscowość Carano
To absolutny faworyt, znany poza granicami Val di Fiemme. Dawno, dawno temu dziadek Tito założył stajnię, masarnię, a potem karczmę. Dziś jego imię znają wszyscy! W szczycie sezonu Maso jest oblegane, więc lepiej zarezerwować stolik. Karczma znajduje się na totalnym odludziu, żeby się tu dostać trzeba pokonać wąskie uliczki, strome podjazdy i bezdroża. Jadąc nasłuchujcie dźwięku krowich dzwonków! Ukaże się przed Wami drewniana, szara chata, otoczona gospodarczymi zabudowaniami.
Proponuję, żebyście spróbowali tytułowego Specka. Co to takiego? To nie jest boczek, ani suszona szynka, to po prostu SPECK! Surowa szynka, maczana w soli, później suszona i wędzona na zimno. Niepowtarzalna. Dlatego zacznijcie od degustacji lokalnych szynek i mięs (wł. tagliere). Potem koniecznie spróbujcie wołowiny – hitem są kawałki mięsa, które sami sobie dosmażycie na gorącym kamieniu tak jak chcecie. To raj dla mięsożerców, a wszystkie specjały pochodzą ze stajni, która znajduje się tuż za ścianą. Jeśli będzie mieć ochotę na więcej smacznego jedzenia, możecie zrobić zakupy w sklepiku ze świeżymi produktami. Według mnie nikt nie może mówić, że był w Val di Fiemme, jeśli chociaż raz nie odwiedził Maso.
Nieziemska pizza na wysokości ponad 1000 metrów
Pizzeria La Marisana – miejscowość Varena
Kolejna restauracja w Val di Fiemme, zagubiona na końcu świata. To miejsce znają głównie miejscowi, a wiadomo takie lokale są najlepsze. Nie trzeba dodawać, że trudno jest tu trafić. Lokal pokazała mi znajoma. Z zewnątrz nie zachwyca, dyplomatycznie mówiąc – nie zaprasza. Trzeba się przyzwyczaić, że w najlepsze restauracje w Val di Fiemme nie wyglądają, wystarczy, że smakują. Przekraczając próg znajdujemy się w królestwie Helmutha, który z przyrządzania pizzy uczynił główny cel swojego życia. Na początku wszyscy się z nim witają, a potem zajmują miejsca przy ławach. Polemizowałbym czy faktycznie najlepsza pizza jest w Neapolu. Ja najlepszą pizzę jadłem w Dolomitach u Helmutha. Cienkie, pieczołowicie wyrobione ciasto, kilka najwyższej jakości składników i piec opalany drewnem z tutejszych lasów dają niesamowite połączenie. Pizza we Włoszech smakuje wyśmienicie, a na wysokości ponad 1000 metrów nieziemsko smakowicie. Dodatkowym plusem są bardzo przystępne ceny.
Dziczyzna i polenta po austriackiej stronie Dolomitów
Isi Hütte – przełęcz Passo Oclini
Tak to już jest we Fiemme, że nagle wszyscy wkoło zamiast po włosku mówią do Ciebie po niemiecku. Niekiedy, bezwiednie znajdujemy się po drugiej stronie Dolomitów. Po drugiej stronie także lokalnej, kulinarnej tradycji. Przełęcz Oclini to raj dla miłośników narciarstwa biegowego. W lecie to idealne miejsce na spacery i górskie wycieczki. W samym centrum znajdziemy schronisko (hütte) Isi. Już sama atmosfera restauracji – miejsca, zagubionego wśród śniegu, górskich szlaków i skalnych szczytów sprawia, że nerwowo przełykam ślinkę czekając na zamówione dania. Tu prym wiedzie dziczyzna i polenta. Polenta to kaszka kukurydziana podawana tu do wszystkiego i na wszystkie sposoby. Może być płynna, kleista, sypka, grillowana i prasowana. Pamiątka ciężkich czasów, kiedy trudno było o inny rodzaj pożywienia. Co do dziczyzny: dzik, jeleń, królik w postaci befsztyku, gulaszu, pieczeni. Obojętnie co wybierzecie, ten smak zapamiętacie na baaaaardzo długo. A pożegnanie właścicieli: Aufwiedersehen, będzie brzmiało jak serdeczne zaproszenie do powrotu.
Pizza, canederli i golonka
Pizzeria Ristorante Roma – miejscowość Tesero
Wracamy do Włoch. Dla odmiany tutaj trafić jest bardzo łatwo: pizzeria znajduje się w samym sercu Val di Fiemme, w centrum Tesero i na dodatek przy głównej drodze. Restauracja od ponad 50 lat należy do rodziny Monsorno, a dokładnie trzech braci: Luchi, Michelego i Patrizia – kucharz, pizzera i kelnera.
Polecam pizzę w górskiej odmianie z lokalnymi szynkami lub leśnymi grzybami. Można spróbować też pizzy z kaumutu (dawnej, antycznej pszenicy durum). A na pierwsze danie zamówcie canederli– jedno z najstarszych dań kuchni w regionie Trentino, uwiecznione na freskach z XI wieku. Canederli to kulki lepione zsuchego chleba i mąki z dodatkiem boczku lub kawałków sera. Następnie gotowane w wodzie lub na parze. Mniam! Na drugie proponowałbym golonkę wieprzową (wł. stinco di maiale). Ogromny kawał duszonego mięsa, które samo oddziela się od kościi podawane jest w towarzystwie polenty. Taki mocny akcent, po aktywnym dniu! Do tego coś słodkiego np. tiramisu albo sorbet robiony na miejscu. Buonissimo! Gdybyście po tak obfitym posiłku mieli wyrzuty sumienia, że zjedliście za dużo, bracia podsuną Wam pomysł jak spalić te kalorie: zaraz obok pizzerii, prowadzą klub –dyskotekę.
Amerykańskie ciasteczka i torty oraz tradycyjny strudel
Kiki Backery – miejscowość Cavalese
Trochę świata, a dokładnie Ameryki w tradycyjnym Cavalese. Kiki czyli tak naprawdę Eliza to fenomen sam w sobie. Przeniosła się tu z Mantui i zaczęła wszystko od zera. Smacznie jej to wyszło. To miejsce gdzie zjecie najlepsze cupcakes, muffiny, ciasta śliwkowe, donuty i brownie.Warto spróbować też tortów, których kształty i smaki, Kiki wymyśla sama na zapleczu. Nigdy nie wiadomo co dziś przyjdzie jej do głowy. Jadłem i polecam tort czekoladowy, z bezą oraz trójwarstwowy z orzechami. Aż wstyd się przyznać, ale też kilka innych…
Mimo, że jest to amerykańska cukiernia, Eliza ma też szacunek do tradycji. W gablocie zawsze znajdzie się miejsce na lokalnego króla: lo strudel. To jabłkowa rolada, nadziewana rodzynkami i bakaliami. Jabłko to najważniejszy owoc w dolinie. Jadąc, a właściwie wspinając się tu od strony autostrady, zobaczymy hektary sadów.
Szlagiery kuchni Trentino: zuppa di orzo i kopytka strangolapreti
La Salera – miejscowość Cavalese
To restauracja w górskim stylu w samym centrum stolicy Val di Fiemme z bardzo miłą obsługą i świetną kuchnią. Oczywiście oprócz pizzy, polecam spróbować prawdziwych szlagierów kuchni Trentino. Po pierwsze zupy w stylu naszego krupniku: zuppa di orzo. Świetna dla miłośników gęstych i rozgrzewających zup. Drugą potrawą są strangolapreti – tłumacząc dosłownie„dusi księży”. Nazwa, to pamiątka czasów, kiedy terenem rządzili biskupi i w wyniku ich rządów mieszkańcy mogli sobie pozwolić tylko na takie proste danie. Ale nie znaczy, że niedobre. To małe, ziemniaczane kluski z dodatkiem szpinaku, podawane z roztopionym masłem i szałwią, takie górskie gnocchi, albo po naszemu kopytka.
Prawdziwe mistrzostwo z prostych makaronów i ryżu
La Primoteca – miejscowość Predazzo
Jak zdradza nazwa – w tej restauracji znajdziecie tylko primi piatti, czyli pierwsze dania. Ale jakie! Muszę przyznać, że pomysł jest dość ciekawy. Primoteka zrobiła z prostych makaronów, ryżu i dań mącznych prawdziwe mistrzostwo. (We Włoszech, inaczej niż w Polsce, na pierwsze danie rzadko je się zupy, a częściej makarony, ryże lub dania mączne). Wasze myślenie na temat tych dań zupełnie się zmieni. Niech Was nie zwiedzie trochę zbyt surowy i nowoczesny wygląd lokalu położonego na uboczu, w otoczeniu jednorodzinnej zabudowy. Menu jest bardzo rozbudowane. Z lokalnych dań warto spróbować gnocchi z wędzonym serem ricottą lub fisarmoniche all’alpino (makaron w kształcie nutek z dziczyzną), rissotto ze speckiem i sosem z czerwonego lokalnego wina Teroldego oraz serem fontina. Trzeba dodać, że miejsce nie jest przypadkowe. Za restauracją znajduje się duża fabryka makaronu Felicetti. To znana we Włoszech marka, której siedziba mieści się w Predazzo. W lokalnych sklepach kupicie wyroby tej firmy.
Zakończenie dnia z kieliszkiem lokalnego wina i austriackim deserem strauben
Rifugio Oberholz – stoki ośrodka Obereggen
Chociaż bardziej pasowałoby tu Oberholz Hütte, bo nagle znaleźliśmy się znowu po niemieckojęzycznej stronie. Nieplanowaną zmianę regionu rozpoznacie po języku w jakim witają Was gospodarze. To jedno z nowszych i ciekawszych architektonicznie schronisk. Trzy kalenice dachu rozchodzą się promieniście, okrywając szklane połacie ścian frontowych. Dzięki takiemu przeszkleniu goście mogą podziwiać widok na okoliczne doliny. Nie trzeba dodawać, że zapiera dech w piersiach. Trudno w porach obiadowych znaleźć tu wolne miejsce, ceny trochę wyższe niż w innych schroniskach. Dlatego obiad można zjeść gdzie indziej, a tu zajrzeć na koniec dnia na kieliszek wina i drobną przekąskę.
Lokalne wina, z których słynie ten region to:
- Teroldego Rotaliano – czerwone, wytrawne i bardzo wyraziste
- Marzemino – czerwone, łagodne z owocową nutą
- Gewuertztraminer – białe, często z lekkimi bąbelkami
- Pinot Grigio – nie białe, ale prawie żółte i bardzo dobre
Warto też spróbować deseru, który jest częścią austriackiej tradycji. To strauben – masa naleśnikowa wylewana okrężnymi ruchami na rozgrzaną patelnię. Wyglądem może i nie zachwyca, ale smak jest o niebo lepszy. Całość posypywana jest cukrem pudrem. Do tego marmolada z jabłek lub jagód. Uuuhmmmmm sehr gut!
Aperitivo przy klubowej muzyce
Bar Aspen – miejscowość Cavalese
Po nartach czy w przerwie szusowania koniecznie trzeba znaleźć czas na relaks. W Trentino jest on nierozłącznie związany z dobrym „aperitivo”. Tu głowa może nas rozboleć nie tylko od ilości wypitego trunku ale też od różnorodności wyboru.
Polecam Aspen. To drink bar w ścisłym, zabytkowym centrum Cavalese. Wnętrze wykończone w modrzewiowym drewnie i palenisko na samym środku tworzy prawdziwie górską atmosferę. Możecie też zasiąść na zewnątrz, na surowych, drzewnych kołkach pokrytych skórami. W tle klubowa muzyka, ale często można też posłuchać koncertów na żywo. Nie zdziwcie się jeśli nagle zaczniecie tańczyć z drinkiem w ręce. Co zamówić? Oto szlagiery z Val di Fiemme:
- Bombardino – gęsty likier typu ajerkoniak. Tu podawany na gorąco z bitą śmietaną w małej filiżance. Idealnie rozgrzewa w chłodne dni i daje siłę na jeszcze jeden zjazd.Po tym napoju, nie powinniście mieć problemu z pokonaniem, najtrudniejszych tras 🙂
- Hugo – to lokalny specjał. Musujące wytrawne wino z syropem z białego bzu i odrobiną wody. Idealny kompan w trakcie popołudniowego relaksu na leżaku w promieniach słońca. Stanie się Waszym ulubionym drinkiem.
- Spritz lub Veneziano – to znany na całej północy Włoch orzeźwiający drink. Wytrawny szampan z dodatkiem Aperolu lub Campari w towarzystwie plastra pomarańczy lub oliwki.
Wszystko to doskonale komponuje się z drobnymi przekąsami: szynkami, salami, serami lub po prostu chipsami i orzeszkami.
Koniecznie pozdrówcie Ariannę, którą spotkacie za barem!
Kulinarna przygoda u słynnego mistrza Alessandro
EL Molin – miejscowość Cavalese
Szef kuchni Alessandro Gilmozzi to gwiazda górskiej kuchni. Sława na cały świat. Kucharze biją się o miejsce na stażu w jego kuchni. To również jedyna restauracja nagrodzona gwiazdką Michelin w okolicy. Miejsce dla smakoszy i koneserów kuchni gourmet. Restauracja El Molin to miejsce nieszablonowe. Nie znajdziecie tu tradycyjnego menu, ale propozycję „kulinarnej przygody” złożonej z kilku lub kilkunastu mini potraw. To połączenie wielowiekowej tradycji, świeżego spojrzenia, innowacyjnych metod i nieskrępowanej wyobraźni Alessandro. To raczej ciekawostka na kulinarnej mapie Val di Fiemme niż punkt obowiązkowy. Jeśli skusicie się na tutejsze doznania, przygotujcie się na trzycyfrowy rachunek na arrivederci. Może warto dla samych wspomnień, bo tych nikt Wam nie odbierze!
Autor tekstu: Tomasz Dziubdziński z Apartamenty w Val di Fiemme
Zdjęcia: własność powyższych restauracji, barów, schronisk i cukierni
Przeczytajcie też: 7 powodów dla których warto jechać zimą w Alpy, nie jeżdżąc na nartach