To jeden z moich ulubionych kompleksów narciarskich, do którego bardzo lubię wracać. Sam kompleks narciarski nie należy do największych (50 km tras), ale na Paganelli podobają mi się długie, malownicze bardzo szerokie trasy, w sam raz na jazdę carvingiem czy na snowboardzie.
Ulubione trasy reprezentacji Norwegii
Zresztą to nie tylko moje ulubione miejsce. Bardzo lubią je Włosi. Od lat regularnie trenuje tu reprezentacja norweska. Doceniają szeroką i dość stromą czarną trasę (Olimpionica 2, trasa „H”). To jedna z najlepiej przygotowanych i najszerszych czarnych tras na jakich jeździłam. Taka prawdziwa czarna. Trenują tu też Bode Miller (tutaj obejrzysz video z Millerem, kręcone na szczycie Paganelli) i Lindsey Vonn. Tutaj znajdziesz mapę.
Na uwagę zasługują też wysunięte najbardziej na lewo dwie czerwone szerokie i długie nartostrady (na samym końcu łączą się w jedną węższą) z samego szczytu Paganelli (2125 m n.p.m.) do Fai della Paganella (1038 m n.p.m.).
Natomiast po prawej stronie znajduje się kilka niebieskich tras (oczywiście szerokich, bo to domena Paganelli), na których wyjeżdżą się nie tylko początkujący narciarze. Łączą się one z czerwonymi, co sprawia, że z tej części stoku zadowoleni będą również zaawansowani narciarze i eksperci. Podobnie jak na stokach w pobliskiej Val di Sole, plusem Paganelli jest brak wąskich łączników, które generalnie są bardziej charakterystyczne dla Alp niż Dolmitów. Osobiście za takimi łącznikami nie przepadam. W sezonie jest na nich sporo osób, trzeba zwolnić i często pokonać je odpychając się kijkami. Na łącznikach męczą się też bardzo snowboardziści.
Dla dzieci i początkujących narciarzy
Na Paganelli jest sporo udogodnień dla dzieci i początkujących narciarzy. Na oślej łączce Rindole „Campo scuola Rindole” jeździ krótki wyciąg krzesełkowy. To rzadkość we Włoszech, bo zazwyczaj na takich stokach jeżdżą tylko wyciągi taśmowe tzw. „wyrwirączki”. Jak zawsze na Paganelli, stok jest szeroki i, co ważne, można tu podjechać bezpośrednio skibusem lub samochodem (trzeba podjechać na prawo, powyżej dolnej stacji wyciągu w Andalo, jest tu przystanek i duży parking).
W sezonie, na pośredniej stacji gondolki (tej, która jedzie z centrum Andalo, obok „Rifugio Albi de Mez”), rozkładane jest dmuchane miasteczko.
Natomiast, po prawej stronie stoku na „Prati di Gaggia” znajduje się unikatowa biblioteka na stoku: „Biblioigloo”. To nie tylko zbiór książek dla dorosłych i książeczek dla dzieci, filmów DVD (wszystko po włosku) i płyt z muzyką. Odbywają się tu również warsztaty, chociażby rysunkowe dla dzieci, w których, myślę mogą uczestniczyć wszyscy, bez względu na znajomość języka.
Piękny widok na Jezioro Garda
Ze szczytu Paganelli (Cima Paganella) rozpościera się przepiękny widok na Jezioro Garda (patrząc na prawo). Garda to największe i najczystsze jezioro we Włoszech. To ulubione miejsce wypadów weekendowych z Mediolanu. Panuje tu łagodny śródziemnomorski klimat (rosną palmy). Północna, bardziej wietrzna część jeziora odwiedzana jest licznie przez windsurferów.
Natomiast jeśli popatrzymy bardziej na lewo, to ze szczytu Paganelli, zobaczymy szczyty Dolomiti Brenta (m.in. Monte Bondone), a także Marmoladę, Sciliar, Latemar.
Świetne jedzenie
Na Paganelli można bardzo dobrze zjeść. Jest kilka barów i restauracji. Rifugio la Roda (na wysokości 2125 m n.p.m. na szczycie Paganelli) – to z video z Bode Millerem – oferuje nie tylko świetne jedzenie, ale także przepiękny panoramiczny widok przez duże okna m.in. na Jezioro Garda! Przed restauracją odbywają się imprezy z muzyką i tańcami. Restauracja oferuje makarony, mięsa, zupy – kremy, strangolapreti (gnocchi szpinakowe z czerstwego chleba), deski serów i wędlin. Na pizzę (równie doskonałą) trzeba zjechać trochę niżej na lewo, patrząc przodem do Paganelli. Jest tam bardzo duży lokal – Rifugio Paganella – koło niebieskich tras. Mniejsza pizzeria jest też nieco poniżej (na stoku ponad Biblioigloo na Prati di Gaggia).
Natomiast po prawej stronie obok czerwonej nartostrady (słychać muzykę jak się jedzie) jest Rifugio Dosso Larici – fajny bar z leżaczkami i alpejskim widokiem.
Nocne jeżdżenie
Podobnie jak wszędzie w Dolomitach czy Alpach, na Paganelli jeździ się między 9.00-16.30. Jednak najlepsze trasy tzw. sztruks (czyli trasy świeżo przejechane przez ratraki) są rano. Mimo wszystko dla tych, którzy się nie wyjeździli lub nie lubią rano wstawać, organizowane jest nocne jeżdżenie. Na Paganelli we wtorki i w piątki (19.30-22.30) można jeździć na świeżo wyratrakowanej trasie Cacciatori 1 (długa, niebieska, szeroka trasa). Na trasę wjeżdża się gondolką (trzeba wysiąść na pośredniej stacji) z Andalo. Można też po prostu wjechać do góry i zjeść romantyczną kolację czy wypić drinka w dużej restauracji (Dosson). To również fajny sposób na après-ski. W barze gra muzyka i można potańczyć.
Łatwy dojazd
Na Paganellę jest bardzo łatwy dojazd. Prawie do końca jedziemy autostradą A22 Brennero-Modena (przedłużenie autostrady, która biegnie koło Innsbrucka). Jadąc od Polski, trzeba zjechać z autostrady na San Michele all’Adige, następnie przejechać Mezzolombardo i skręcić albo w pierwsze lewo na Fai della Paganella, a następnie Andalo lub w drugie lewo na Cavedago i Andalo. Pierwsza droga jest szybsza, ale bardziej kręta i prowadzi bezpośrednio do Fai della Paganella. Druga droga jest dłuższa, ale mniej kręta (ja osobiście wolę nią jeździć) i prowadzi do Andalo, a dalej do Molveno.
Można też dolecieć samolotem do Werony, a następnie dojechać shuttlebusem do Andalo (kursują w sezonie zimowym) lub autobusem do Mezzacorony i dalej bezpośrednim autobusem do Andalo. Na lotnisku można też wypożyczyć auto na cały tydzień (w Andalo i okolicy nie ma wypożyczalni). W sezonie do Werony lata wizzair. Na stronie wizzaira można też wypożyczyć samochód. Ja robię to z co najmniej kilkutygodniowym wyprzedzeniem czasowym (auta w wypożyczalniach w sezonie szybko „znikają”).
Monte Bondone
Z Paganelli można na jeden dzień przejechać się na Monte Bondone (maksymalnie 30 minut autem). To dużo mniejszy ośrodek, ale bardziej dziki i alpejski niż Paganella. Dla dobrych narciarzy może być ciekawą alternatywą.
Więcej informacji o Paganelli, znajdziecie tutaj.
Tekst i zdjęcia: Kasia Münnich